środa, 22 października 2014

Nowy Informator UZP i odwrócone in-house.

Urząd Zamówień Publicznych opublikował na swojej stronie internetowej kolejny numer Informatora UZP.
Od rana wertuję sobie ten materiał. Zacząłem – jak zwykle – od opinii prawnych.
Tytuł tego rozdziału Informatora zdecydowanie na wyrost: zamieszczono w nim tylko jedną opinię prawną.
W sam raz na jeden krótki wpis.

Autor opinii (jak zwykle niejaki Incognito) zadaje takie oto pytanie: czy w obecnym stanie prawnym jest dopuszczalne stosowanie tzw. odwróconego in-house?

Nie będę streszczał opinii. Nie jest długa, więc sam ją sobie przeczytaj :) Wyrażę tylko trzy refleksje, jakie przyszły mi do głowy po lekturze.

1. Incognito pisze, że konstrukcja in-house nie jest uregulowana ani w PZP, ani w dyrektywach. Wymyślił ją sobie ETS. Zgadzam się w 2/3: nie ma jej w dyrektywach, wymyślił ją ETS. Ale konstrukcja in-house została wprowadzona do PZP w art 4 pkt 13. Owszem, jest ograniczona w stosunku do tego, na co pozwolił Trybunał, lecz nie zmienia to faktu, że ten przepis to polska wersja zamówień in-house. Zamówienia wewnątrzogranizacyjne to wyjątek od zasady stosowania reżimu ZP, więc państwa członkowskie mogą wprowadzić ten wyjątek w ograniczonym zakresie. Ważne, by nie przekroczyć granic zakreślonych w Luksemburgu.

2. Dowiedziałem się, że nowe dyrektywy przewidują już zamówienia in-house. Unijny prawodawca poszedł nawet dalej. Wprowadził bowiemodwrócone in-house. O ile normalne in-house polega na tym, że jednostka nadrzędna udziela zamówienia jednostce podrzędnej, to w odwróconym będzie na odwrót. To brzmi dość logicznie.

Dociekliwych odsyłam do art 12 ust 2 Dyrektywy 2014/24/UE. Jak myślisz, na której stronie znajduje art. 12?

Na 39:)

3. Ważna jest konkretna konkluzja „do dnia transpozycji do krajowego porządku prawnego rozwiązań prawnych przyjętych w nowych dyrektywach w sprawie zamówień publicznych, brak jest podstaw do rozszerzania dokonanej przez TSUE interpretacji zamówienia in-house na tzw. odwrócone zamówienie in-house.

Wprawdzie trafniejszym od „transpozycji” byłaby „recepcja”, ale idea tu wyrażona jest trafna i zasługuje na rozpropagowanie.

Szeregowego zamawiającego interesuje w pierwszym rzędzie polskie PZP.

Obowiązujące dyrektywy mogą być czasem pomocne przy wykładni normy krajowej.

Natomiast w dyrektywy, które jeszcze czekają na recepcję (transpozycję, implementację) można zerknąć w przerwie na kawę, aby spróbować odgadnąć, w którą stronę będzie zmierzała nasza ustawa w najbliższych latach.

Dlaczego o tym piszę?

Ponieważ przed wakacjami miałem okazję zetknąć się z zamawiającym, który wprowadził „doświadczenie wykonawcy” jako kryterium oceny ofert. Co tam art. 91 ust 3 PZP!!! Przecież mamy nowe dyrektywy, które na to pozwalają!!!

Taki euroentuzjasta.

* * *
Autor: Maciej Lubiszewski, tekst pierwotnie opublikowany na blogu autora. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz