Umowa o wolnym handlu między Kanadą a Unią Europejską, której tekst ogłoszono niedawno w Ottawie, została przez rząd kanadyjski uznana za sukces. Umowa czeka na ratyfikację, ale wciąż nie wiadomo dokładnie, kto na niej skorzysta.
Sama dyskusja o CETA nieco przypomina hermetyczne debaty o uprawnieniach biurokracji UE, odległej od przeciętnego Kowalskiego. Kilka niezależnych kanadyjskich ośrodków badawczych spróbowało więc odejść od urzędowego języka traktatów, za dokładniejsze analizy zabrały się też kancelarie prawne. I tak na przykład Blaney McMurtry LLP z Toronto zaznacza, że w Kanadzie zwiększy się konkurencja, ale z drugiej strony kanadyjskie firmy zyskają na dostępie do dużego europejskiego rynku zamówień publicznych.
Całość artykułu pod tym linkiem.
Dla kraju który ma tak wiele ciekawych i innowacyjnych rynków jak Kanada, jest to na pewno dobry kierunek pod względem gospodarczym
OdpowiedzUsuń