Dwadzieścia lat funkcjonowania przepisów zamówień publicznych, to świetna okazja, by przyjrzeć się nie tylko wpływowi prawa na procesy zachodzące w Polsce, ale i odwrotnie, jak zmiany ostatnich dwóch dekad wpływały na samo prawo. Analiza legislacji dotyczącej prawa zamówień publicznych może prowadzić do wielu niezwykle ciekawych wniosków. Jednym z nich może być ocena procesu ewolucji zaufania państwa do swoich obywateli, szczególnie zaufania polskiego ustawodawcy do władzy wykonawczej z jednej strony i przedsiębiorców z drugiej strony.
Pierwsza ustawa regulująca sposób przeprowadzania przetargów w Polsce, która weszła w życie 1 stycznia 1995 r., została pomyślana, jako skrajnie sztywny gorset wymogów, przepisów i procedur. Dlaczego? Zasadniczym celem przyświecającym wówczas ustawodawcy było maksymalne ograniczenie możliwości dokonywania przez zamawiającego swobodnego wyboru i to w dwóch aspektach: zarówno w zakresie konieczności wyboru wykonawcy zlecenie w trybie zamówienia publicznego, jak i w zakresie kryteriów decydujących o uznaniu konkretnej oferty za najbardziej korzystną.
Ówczesne prawo zamówień publicznych, krytycznie można byłoby dzisiaj stwierdzić, nie dawało niemalże żadnego kredytu zaufania jego beneficjentom. Trzeba jednak pamiętać, że 20 lat temu otaczały nas zupełnie inne realia niż dzisiaj. Tworzone wówczas prawo odpowiadało na potrzebę ograniczenia do minimum tych sytuacji, które mogłyby prowadzić do łamania fundamentalnych zasad, na których opiera się system zamówień publicznych, tj. zasady uczciwej konkurencji, zasady równego traktowania wykonawców oraz zasady bezstronności i obiektywizmu. Mówiąc wprost, w obawie przed nieprawidłowościami i korupcją, budowany system oparty został na zupełnym braku zaufania państwa zarówno dla władz publicznych, jak i przedsiębiorstw biorących udział w procedurach przetargowych.
Zauważalnym elementem, który wskazuje na powątpiewanie ówczesnego ustawodawcy w czyste intencje uczestników rynku zamówień publicznych, była wysokość progów zastosowania ustawy o zamówieniach publicznych, czyli tzw. progów bagatelności. Wybór wykonawcy zlecenia w oparciu o procedurę przetargową oznaczał też uruchomienie całego szeregu mechanizmów nadzorczych i kontrolnych. W domyśle narzucone przez prawo dodatkowe obostrzenia miały uchronić obywateli, czyli nas wszystkich, od nieprawidłowości, marnotrawstwa i korupcji.
* * *
Cały artykuł pod tym linkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz