Głośno w ostatnim czasie zrobiło się na temat emocjonalnego wystąpienia sentaroa Platrormy Obywatelskiej prof. Antoniego Motyczka. Jak donosi tygodnik WPROST senator skrytykował działania własnej partii w sprawie treści ustawy o spłacie zaległych należności przedsiębiorców, w związku z realizacją udzielonych zamówień publicznych (ustawa zakłada spłacanie zaległości jakie wykonawcy autostrad mają wobec podwykonawców ze środków Krajowego Funduszu Drogowego). Zdaniem prof. Motyczki problem tkwi w źle napisanej ustawie o zamówieniach publicznych, zgodnie z którą przetarg wygrywa firma oferująca najniższą cenę.
Poniżej można zobaczyć wypowiedź senatora (filmik został opublikowany na profilu FB Związku Przedsiębiorców i Pracodawców).
Czy zgadzacie się z senatorem PO? Czy faktycznie ustawa PZP jest winna wszystkich problemów? W końcu PZP nie wymaga, aby cena była jedynym kryterium wyboru wykonawcy...
Wydaje mi się, że nikt nie zmusza przedsiębiorców do uczestniczenia w błędnie lub wadliwie przygotowanych postępowaniach, w których przy długim okresie realizacji kontraktu nie przewidziano np. waloryzacji w oparciu o obiektywne czynniki czyli chociażby wsakźnik wzrostu cen materiałów. Ponadto duże podmioty posiadają cały sztab osób analizujących kontrakt i ryzyko z nim związane, w związku z tym wycena poniżej kosztów lub też brak własciwej analizy umowy nie obciąża inwestora lecz raczej nie do końca profesjonalnego wykonawcę. Sądzę, że kryterium ceny jest mocno demonizowane jako wyłącznie złe i doprowadzające do zachwiania rynkiem budowlanym. Wydaje się, że fala upadłości nie tylko wina inwestora czy złej ustawy ale w znacznej mierze wina błędnej wyceny i analizy warunków kontraktu. W znakomitej większości wykonawcy podpisują kontrakt ze świadomością jakoś to będzie, dogadamy się później itp. Natomiast jeżeli inwestor upiera się przy swoim stanowisku i nie chce zwiększać wynagrodzenia bo tak podpisano umowę to pojawiają się lamenty i analizy ,,złej ustawy". Profesjonalizm, o którym często się w dyskusjach dot. zamówień publicznych wspomina powinien dotyczyć obu stron kontraktu nie tylko inwestorów. Sama ustaw nie jest idealna, ale tez nie jest jakoś wyjątkowo zła. Problem polega raczej na mnogości interpretacji jej poszczególnych przepisów, znacznej ilości zmian na zasadach kazusów, całkowitym braku linii orzeczniczej i nadinterpretacjach organów kontroli.
OdpowiedzUsuńa ja uważam, że Pan senator ma rację. Jesteśmy krajem gdzie organy kontroli czepiają się "małych" a ci więksi spokojnie biorą kasę i śmieją się prosto w oczy. Pan minister od sprawiedliwości udziela koledze zamówienia z wolej ręki na 300 000 zł na usługi doradcze, a Pan prezes od zamówień publicznych szuka gdzie? na niższych szczeblach... a przecież wolna ręka już z daleka "śmierdzi"...
OdpowiedzUsuńPZP nie jest idealne, ale jeśli chodzi o kryterium ceny to wszystko zależy od zamawiających. Sądzę, że większość przetargów na roboty budowlane można rozpisać jedynie z kryterium ceny, o ile warunki udziału w przetargu są dobrze opisane. Jeśli chodzi o usługi wydaje się, że w większości przetargów zamawiający powinni dodawać inne kryteria.
OdpowiedzUsuńA ja uważam, że trzeba zmienić ustawę tak, aby najniższa cena była odrzucana automatycznie. Wygrywa druga cena. Ograniczy to tzw. "dziadostwo". Co to daje: Wykonawca będzie mógł więcej zarobić, a Zamawiający otrzyma usługi, czy dostawy na wyższym poziomie.
OdpowiedzUsuńTyle w temacie :)
Take rozwiązanie byłoby sprzeczne z zasadą uczciwej konkurencji i orzecznictwem ETS.
OdpowiedzUsuńNie bądźmy doktrynerami. Chyba prawo powinno być praktyczne, a nie wyidealizowane jak życzy sobie tego ETS. Moim zdaniem rozwiązanie polegające na tym, że najniższa cena odpada może byłoby trochę niesprawiedliwe (ale co jest?), jednak spowodowałoby sporo dobrego w postępowaniach bazujących na PZP.
OdpowiedzUsuńRzucając pomysł na zmianę przepisów myśl o skutkach oraz faktach, czyli pomysł powinien mieć jakieś oparcie w realu
OdpowiedzUsuńi nie chodzi mi o sklep
W postępowaniach składa się średnio niecałe 3 oferty, czyli statystycznie w połowie postępowań oferty są dwie.
Jeśli będzie oferta z niższą ceną odrzucana obligatoryjnie, z mocy prawa, niezależnie od innych jej elementów, to nikt takiej nie będzie chciał złożyć. Bo i po co skoro zostanie odrzucona. Więc będzie składał taką droższą. Podnosił ceny ofert ponad ceny rynkowe no i ceny oferowane prywatnym klientom. Każdy. Tak więc zamawiający zrobi sobie postępowanie i dostanie dwie oferty, których cena przekroczy dziesięciokrotnie wysokość środków, które posiada :)
bosko, prawda? :) przecież o to w tym wszystkim chodzi! ;)
Myślenie ma kolosalną przyszłość... ;)