Ministerstwo Obrony Narodowej
zdecydowało o wyborze oferenta spełniającego wymagania przetargu na
śmigłowce dla polskiej armii. Maszyną poddaną testom będzie H225M
oferowany przez Airbus Helicopters, wcześniej znany jako Eurocopter
EC725 Caracal.
Minister skarbu Włodzimierz Karpiński podczas Europejskiego Kongresu
Gospodarczego powiedział, że przetarg na zakup śmigłowców dla polskiej
armii będzie miał duży wpływ na polską gospodarkę. Warunki przetargu, zdaniem szefa
MSP, kładą nacisk na rozwój przemysłu lotniczego w naszym kraju. Szef
resortu skarbu zastrzegł, że niezależnie od wyniku polski przemysł
zbrojeniowy skorzysta.
Pod koniec grudnia do ministerstwa obrony wpłynęły trzy oferty od producentów śmigłowców. Rywalizowały ze sobą międzynarodowe potęgi
lotnicze. Airbus Helicopters zaoferował H225M (wcześniej znany jako
Eurocopter EC725 Caracal), amerykańska korporacja Sikorsky i jej polski
zakład PZL Mielec wystawił Black Hawk (dla zastosowań morskich
proponowana była wersja Seahawk), a PZL Świdnik i jego właściciela -
grupę AgustaWestland zaproponował śmigłowiec AW149.
Airbus jako jedyny z oferentów nie ma swoich zakładów w Polsce,
zadeklarował jednak, że w razie wygranej uruchomi linię produkcyjną w
Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi.
Źródło: Money.pl Sp. z o.o.
Czytaj więcej: http://www.money.pl/
"zadeklarował jednak, że w razie wygranej uruchomi linię produkcyjną w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi" ciekawią mnie przeszkody, które staną na drodze realizacji.
OdpowiedzUsuńMinisterstwu na sercu leży rozwój polskiego przemysłu lotniczego i dlatego wybieramy dostawcę amerykańskiego, który z poprzednich umów nie wywiązał się choć minęło już naście lat. Jakaś logika na pewno jest.
OdpowiedzUsuńPo co nam kolejna linia produkcyjna kiedy mamy polskie zakłady ( należące wprawdzie do zagranicznych konsorcjów) z już działającymi liniami?
OdpowiedzUsuńJuż się nauczyłem, że jedno się mówi, a drugie robi. Komu zależy na rozwoju polskiej gospodarki, skoro nam samym nie zależy.
OdpowiedzUsuńTrafia mnie kiedy pomyślę o stoczniach których już nie ma. Jedna sprawa, że burdel w nich był, bo Państwo miało to d....a wystarczyło dopilnować. Niemcy równocześnie z upadkiem naszych stoczni wystartowali z produkcją w swoich stoczniach, wcześniej ledwo zipiących. Przypadek??
Teraz w Gdańsku mamy piękne muzeum na miejscu stoczni i jeszcze pieniądze nam na to dano...kpią sobie z nas. Tak to jest kiedy krajem rządzą łapówkarze i sprzedawczyki!