Czy polskie przepisy o przetargach
rzeczywiście są tak niedoskonałe jak się o
nich mówi? Owszem. Ale też próżno
szukać w Europie systemu, który nie miałby
wad.
Tak jak w UE
Czy rzeczywiście nasze przepisy są
tak złe? Zapytaliśmy o to czwórkę
ekspertów znających regulacje polskie, zagraniczne i
unijne. Żaden nie przytaknął obiegowym
opiniom.
– Moim zdaniem w przepisach każdego
z państw UE można znaleźć plusy i minusy,
dlatego nie jestem w stanie wskazać kraju, który
postawiłabym polskiemu ustawodawcy za wzór. Są
takie, w których regulacje wydają się
sprawiać większe problemy niż w Polsce –
ocenia dr Aleksandra Sołtysińska z Katedry Prawa
Europejskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
– Z Włoch pochodzi najwięcej
pytań do Trybunału Sprawiedliwości Unii
Europejskiej dotyczących dyrektyw zamówieniowych.
Niemcy są oskarżani przez Komisję
Europejską o brak skutecznych środków ochrony prawnej i niestosowanie nawet zasad traktatowych poniżej
progów unijnych – podaje przykłady.
Tymczasem właśnie Niemcy i tamtejsze
przepisy są często stawiane za wzór Polsce,
zwłaszcza jeśli chodzi o zasady kontraktowania
robót budowlanych. Czy słusznie?
– Niemieckie przepisy są w zasadzie
kalką przepisów unijnych, dlatego trudno uznać
je za lepsze od polskich. Zwłaszcza że w dużej
mierze to Niemcy właśnie narzucili niektóre
regulacje w nowej dyrektywie – zauważa Grzegorz
Wicik, radca prawny prowadzący indywidualną
kancelarię.
czytaj więcej: http://prawo.gazetaprawna.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz