czwartek, 22 listopada 2012

Czarna lista - niedoskonała droga na skróty

O zmaganiach wpisanej na czarną listę UZP firmy Solid Security pisaliśmy wielokrotnie. Powodem wpisu na listę firmy był wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach (sygn. akt I ACa 330/11) w sprawie, którą paradoksalnie wszczął sam Solid, domagając się zapłaty od jednego z zamawiającychFirma ta pomimo umieszczenia na liście z uporem maniaka (KIO 2630/11, KIO 2631/11, KIO 2632/11, KIO 2676/11, KIO 2695/11) startowała w kolejnych przetargach a zamawiający wykluczali ją z przetargów. Co do zasady wszystkie wyroki KIO były niekorzystne dla Solid Security. Gdy sprawa trafiła do sądów powszechnych, sytuacja zaczęła się odmieniać.
 
Chodzi o wyrok Sądu Okręgowego w Szczecinie z dnia 8 marca 2012 r., sygn. akt IX Ca 23/12, w którym sąd stwierdził, iż nie było podstaw do wykluczenia. Wyrok ten nie zmienił jednak linii orzeczniczej KIO, która nadal wykluczała Solid z postępowań (KIO 942/12 i KIO 880/12). W Dzienniku Gazecie Prawnej czytamy, iż najnowsze orzeczenie Sądu Okręgowego w Warszawie znowu przyznało rację spółce (Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 13 listopada 2012 r., sygn. akt V Ca 1469/12).
 
Tak więc jeśli chodzi o wyroki sądowe, to firma wygrywa 2 do 1. W KIO Solid ponosi porażkę za porażką. Jaka w tym logika?
 
"Urzędnicy także nie wiedzą, co robić. Jeśli jąwykluczą, muszą liczyć się z tym, że sprawa trafi do Krajowej Izby Odwoławczej. Tu raczej wygrają, gdyż wszystkie dotychczasowe odwołania zostały rozstrzygnięte na niekorzyść Solid Security. Jeśli jednak firma zdecyduje się skierować sprawę do sądu, zamawiający muszą liczyć się z przegraną. A to może się wiązać z gigantycznymi wprost kosztami. Górny próg opłaty od skargi wynosi bowiem aż 5 mln zł, a ostateczne koszty obciążają właśnie przegranego (chyba że reprezentuje on Skarb Państwa)" - czytamy w DGP.
 
Obserwując zmagania Solid Security z konsekwencjami wpisu na czarną listę UZP (a także firmy Rakpol, która za umieszczenie na liście domaga się odszkodowania w wysokości 10 mln zł) dochodzę do przekonania, iż - oczywiście winne są złe przepisy - ale także stojąca za nimi filozofia tworzenia prawa zamówień publicznych. Ustawodawca - od kilku lat - wychodz z założenia, że najsłabszym ogniewem w zamówieniach publicznych są wykonawcy i każdą kolejną nowelizacją "podkręca im śrubę". Ponieważ wymyślanie nowych podstaw wykluczenia wymaga coraz większej inwencji, pojawiają się problemy.
 
Czarna lista miała być wygodnym instrumentem dla zamawiających do wykluczania wykonawców. Stałą się jednak kolejnym elementem obniżającym sprawność całego systemu zamówień publicznych. Podobnie jak rejestr klauzul abuzywnych, w którym UOKiK wpisuje klauzule niedozwolone. Rejestr ten ma obecnie kilka tysięcy wpisów (w tym tak groźne jak "w szczególności", albo "W sprawach nierugulowanych obowiązuje przepisy kodeksu cywilnego") i jest nieczytelny nie tylko dla konsumentów, ale nawet dla prawników (bardzo często korzystają z niego jednak oszuści podający się za stowarzyszenia ochrony konsumentów i wyłudzający pieniądze - np. koszty sądowe - od drobnych przedsiębiorców prowadzacych sklepy internetowe).
 
Pytanie czy zmieniać przepisy PZP dot. czarnej listy, czy może całkowicie zlikwidować tą instytucję? Jedno jest pewne, czarna lista w obecnym kształcie nie ma sensu. Obecnie wpis ma "charakter informacyjny", więc jest bez znaczenia. Przepisy nakładają na zamawiającego obowiązek badania podstaw wykluczenia w innych przetargach, co przedłuża postępowania i utrudnia życie urzędnikom. Co gorsza jednak, jeżeli Solid i inne firmy wpisane na listę zaczną wygrywać procesy o odszkodowania, za błędy ustawodawcy zapłacą podatnicy. 
 
 
* * *
Autor: Witold Jarzyński
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz