wtorek, 15 grudnia 2015

Eksperci: naprawa zamówień publicznych jest ważnym wyzwaniem dla rządu

Powołanie prezesa Urzędu Zamówień Publicznych i wdrożenie do Prawa zamówień publicznych dyrektyw UE - to zdaniem ekspertów pilne zadania dla nowego rządu. Według posła PiS Maksa Kraczkowskiego Pzp wymaga głębokiej naprawy, m.in. lepszego zabezpieczenia interesu wykonawców. 
 
Sprawa dostosowania polskiego systemu zamówień publicznych do unijnych dyrektyw w tym zakresie (tzw. dyrektywy sektorowa oraz klasyczna) jest tym pilniejsza, że termin ich wdrożenia upływa 18 kwietnia 2016 r. Co prawda ustępujący rząd Ewy Kopacz przyjął projekt nowego Prawa zamówień publicznych wprowadzający zalecenia Brukseli, jednak ze względu na zasadę dyskontynuacji i zakończenie prac Sejmu poprzedniej kadencji, nowy rząd będzie musiał go procedować od początku. Chociaż rząd Beaty Szydło miał zająć się projektem na początku grudnia, ostatecznie do tego nie doszło.

"Projekt oczywiście nie został przesłany do Sejmu, ale nowy rząd znajdzie go w szufladzie. Nie zmienia to faktu, że zostało nam mało czasu na wdrożenie, a każde inne rozwiązanie wymaga ponownego przeprowadzenia uzgodnień i konsultacji. Trudno mi sobie wyobrazić, by inny projekt różnił się zasadniczo od rozwiązań, które i tak musimy wdrożyć. Ale to oczywiście decyzja nowego rządu" - powiedział PAP pełniący obowiązki prezesa Urzędu Zamówień Publicznych i jeden z autorów przyjętego przez poprzedni rząd projektu - Dariusz Piasta.

Według niego zaletą tego projektu jest to, że wdraża on postanowienia unijnych dyrektyw w sposób nie budzący wątpliwości, podobnie jak miało to miejsce w innych krajach Unii Europejskiej.

"Obejmuje on wszystkie przepisy, które powinniśmy przyjąć i stosować w praktyce - klauzule społeczne, nowe możliwości wykluczenia wykonawców i wyboru oferentów itp. Przygotowuje też pewne podstawy do wdrożenia zamówień elektronicznych. To kompletna regulacja, zbliżona do sposobu implementacji unijnych przepisów w innych państwach - przeniesienie rozwiązań, które zostały w nich bardzo precyzyjnie określone" - dodał Piasta.

Jak z kolei zaznaczył w rozmowie z PAP poseł Prawa i Sprawiedliwości Maks Kraczkowski, polskie Prawo zamówień publicznych wymaga bardziej gruntownej zmiany, niż wdrożenie zaleceń Brukseli, do czego wystarczyłaby nowelizacja. Nowa ustawa, jego zdaniem, powinna iść dalej.

"Reakcja ustawodawcza jest niezbędna, jednak ciężko na tym etapie przesądzać, czy w postaci nowej ustawy, czy na początek noweli. Jeżeli chodzi o wdrożenie postanowień unijnych dyrektyw, wystarczyłaby sama nowelizacja. Ja osobiście jestem zwolennikiem przygotowania nowego Pzp, które nie będzie wynikiem pośpiechu, ale będzie skrojone na miarę potrzeb związanych z perspektywą finansową i wydatkowaniem środków europejskich" - wskazał Kraczkowski.

Według niego projekt ustawy rządu Kopacz "jest przeniesieniem z dwóch dyrektyw zapisów postulowanych przez środowiska biznesowe i ogranicza się tylko do procedury wyłaniania wykonawcy przetargu". Tymczasem, jak podkreślił, poprawy wymagają: przejrzystość prawa, procedury odwoławcze w przypadku mniejszych inwestycji, a interes wykonawców zamówień wymaga lepszego zabezpieczenia.


Zdaniem Kraczkowskiego nowe przepisy mają szansę zacząć obowiązywać zgodnie z wyznaczonym terminem - w kwietniu 2016 r. - przy uwzględnieniu krótkiego vacatio legis. "Nie wiemy jeszcze, kiedy ustawa trafi pod obrady Sejmu. Czasu jest bardzo mało, bo za chwilę zaczynają się Święta. Jeśli zaczniemy w połowie stycznia, to bieg sejmowy może potrwać do połowy lutego" - dodał.

Z kolei zdaniem dr Łukasza Bernatowicza z Business Centre Club, najważniejsze obecnie jest ujednolicenie i uporządkowanie wielokrotnie nowelizowanego Pzp.

"Nowelizowane dziesiątki razy Prawo zamówień publicznych domaga się wręcz dramatycznie napisania od nowa, a nie wiecznego naprawiania tego przestarzałego i źle funkcjonującego aktu. Dach trzeba położyć od nowa, jeśli przecieka w zbyt wielu miejscach, zamiast nieustannie go łatać" - podkreślił Bernatowicz.

Według niego największym problemem rynku zamówień w Polsce nadal jest nadużywanie przez zamawiających kryterium najniższej ceny, ponieważ dla konstruujących przetargi urzędników jest to najłatwiejsze do zastosowania, co "widać doskonale na przykładzie upadających w ubiegłych latach firm realizujących przetargi Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad". 

Cały tekst: http://wyborcza.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz