poniedziałek, 15 lutego 2016

Macierewicz odpali Patrioty?

Rakiety przeciwlotnicze / Shutterstock


Francuzi są pewni, że rząd ogłosi nowy przetarg na obronę przeciwrakietową. I uważają się za faworytów tego wyścigu.




Kontrakt na osiem baterii przeciwlotniczych i przeciwrakietowych ma zostać podpisany na połowę roku. System „Wisła” ma bronić nas przed rosyjskimi rakietami. Między innymi pociskami manewrującymi typu Iskander, które w każdej chwili mogą pojawić się w Obwodzie Kaliningradzkim
Przetarg w sprawie polskiej tarczy rakietowej został rozstrzygnięty w maju 2015 r. Wtedy to prezydent Komorowski ogłosił, że jeden z najbardziej lukratywnych kontraktów w historii naszej armii (całość ma kosztować 26 mld zł) dostaną Amerykanie z Raytheon ze swoimi słynnymi pociskami Patriotami (oferta była tak skonstruowana, że później nowy sprzęt, rakiety PAC-3 MSE, miał dostarczyć Lockheed Martin).
Ale po zmianie władzy, już w listopadzie, Macierewicz stwierdził, że umowa z Amerykanami "nie istnieje". Jego zdaniem koszty realizacji kontraktu znacznie przewyższyłyby zakładane 26 mld zł. W dodatku okazało się, że obecnie Amerykanie nie mają żadnych baterii na zbyciu, więc dla Polski musieliby oni je jeszcze wyprodukować. Tydzień temu za oceanem bawili wiceministrowie MON Tomasz Szatkowski i Bartosz Kownacki. Ponoć Amerykanie zamiast rozwiać ich wątpliwości, jeszcze je pogłębili.
W tej sytuacji nowy przetarg na obronę przeciwrakietową wydaje się coraz bardziej prawdopodobny. Ręce zacierają zwłaszcza Francuzi z koncernu MBDA, którzy w ubiegłym roku przegrali konkurencją z Amerykanami. - To bardzo dziwne, że w ubiegłym roku zakończono z nami negocjacje, nie pytając o sprawę podstawową, czyli cenę – powiedział „Gazecie Wyborczej” wiceprezes MBDA, Didier Philippe.
Francuzi mają w ręku mocne argumenty. Ich pociski Aster 30 N został skonstruowany specjalnie z myślą o zwalczaniu pocisków takich jak Iskander. Przekonują, że mają one przewagę nad produktami amerykańskimi, bo dzięki dyszom sterującym umieszczonym w bocznych skrzydełkach nie gubią celu. System francuski jest także oparty o radar przeczesujący 360 stopni. Amerykanie do tej pory oferują zestaw jedynie z radarami ekranowymi, choć zobowiązali się to zmienić.
Przewaga Francuzów wynika też z całościowego charakteru oferty. Paryż ma ochotę także skonstruować planowany polski system obrony rakietowej krótkiego zasięgu „Narew”. W jego ramach udostępniliby pociski Mica, które mogą być odpalane z ziemi, okrętów i z luków torpedowych okrętów podwodnych. Te ostatnie Francuzi także oferują Polsce. Byłyby to maszyny klasy Scorpene wyposażone w pociski manewrujące MBDA Scalp. Polacy zostaliby też zaproszeni do współpracy z francuskim przemysłem kosmicznym, np. z systemem zwiadowczym Thales.
W dodatku Francuzi - w odróżnieniu od Amerykanów - zapewniają pełny dostęp do kodów źródłowych, co oznacza pełne prawo do korzystania z uzbrojenia bez zgody dostawcy. Amerykanie z kolei zastrzegają sobie prawo do kontroli nad niektórymi „sprzedawanymi” technologiami.
I wreszcie, MBDA twierdzi, że ma gotowe wyrzutnie, które mogłaby przerzucić do Polski na czas, kiedy zostanie zrealizowane pierwsze zamówienie. Alternatywą przetargową może być jeszcze nowy system MEADS, który na uzbrojenie przyjmą Niemcy i Włochy. (Wcześniej ten system odpadł, bo MON chciał systemu z którego korzysta przynajmniej jeden kraj NATO)
Pozostaje jedynie pytanie, czy naprawdę system przeciwrakietowy jest nam potrzebny? Zdaniem niektórych analityków, np. George'a Friedmana, który zasłynął nad Wisłą swoją prognozą, że w ciągu najbliższych 30-40 lat Polska wyrośnie na europejskie supermocarstwo, niekoniecznie. Friedman niedawno podkreślał, że najważniejsze dla Polski to inwestycje w zbrojenia konwencjonalne, jak samoloty, artyleria i czołgi. Bo jeśli Rosja odważy się na wywołanie wojny nuklearnej, to nasz system obrony i tak nie będzie miał większego znaczenia,

Źródło: „Gazeta Wyborcza”

3 komentarze:

  1. U nas w Polsce w przeważającej większości wieją wiatry w kierunku wschodnim. Jeśli odważy się pan na użycie broni nuklearnej to Rosjanom też się dostanie. To już chyba byłby szczyt nieodpowiedzialności i głupoty. Wojsko mawia, że jeśli Putin chciałby się napić wody z Odry, to jest to wstanie zrobić w 24 godziny, i to bez broni atomowej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrioty - nawet nazwa jest jakby stworzona dla Pana Macierewicza...

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha tyle lat minęło i dalej ich nie mamy...

    OdpowiedzUsuń