Gdy komisja przetargowa otworzyła pięć ofert, okazało się, że była i szósta. Ale została w kserokopiarce. I przetarg unieważniono. Kto zaliczył taką wpadkę? Komenda Wojewódzka Policji w Radomiu. Okazało się, że jeden z oferentów zażyczył sobie potwierdzenia złożenia oferty i pracownik sekcji zamówień publicznych skopiował kopertę z pieczątką wpływową. - Zgodnie z ustawą Prawo zamówień publicznych otwarcie ofert jest jawne i następuje bezpośrednio po upływie terminu ich składania. Jest to czynność jednorazowa, której powtórzyć nie można - czytamy na portalu gazeta.pl.
A to Polska właśnie. Po aferze z dachem na basenie narodowym już chyba nic mnie nie zdziwi.
OdpowiedzUsuń