czwartek, 23 lutego 2012

Prawo o zamówieniach publicznych opóźnia rozwój polskiej nauki?

Tak uważają rektorzy uniwersytetów z całego kraju - czytamy na portalu Gazeta.pl. W wielu sytuacjach postępowania przetargowe wynikające z Ustawy prawo zamówień publicznych przeczą zdrowemu rozsądkowi - mówi prof. Karol Musioł, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Przykład: naukowiec kompletuje aparaturę, skomplikowany zestaw, składający się z wielu elementów. By dokupić kolejny moduł - musi ogłosić przetarg. Gdy zbyt szczegółowo określi jego parametry, tak, by uzyskać to, czego dokładnie potrzebuje - pojawią się oskarżenia o ustawianie przetargu, gdy zrobi to zbyt ogólnie - wygra oferent z najniższą ceną, ale dysponujący sprzętem, który niekoniecznie jest dokładnie tym oczekiwanym przez badacza i niekoniecznie kompatybilnym z resztą zestawu.

Zdaniem rektorów konieczne jest niezwłoczne wyłączenie wydatków na cele naukowe, w tym zakup aparatury, spod regulacji wynikających ze stosowania ustawy o zamówieniach publicznych. 

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego stwierdza, że docierają do nich też sygnały, że nie wszyscy profesorowie korzystają z szerokiego wachlarza możliwości związanych z zamówieniami publicznymi. Wiemy, że niektórzy z naukowców nieco zachowawczo wybierają najbardziej skomplikowane i zaawansowane procedury w sytuacji gdy istnieją inne, szybsze możliwości finalizacji zakupu - czytamy na portalu Gazeta.pl.


4 komentarze:

  1. To nie naukowcy wybierają najbardziej skomplikowane procedury, ale są do tego zmuszani przez administrację. Tajemnicą poliszynela jest, że administracja robi wszystko, żeby było jej wygodnie, albo żeby mogła dostać profit od firmy, która przetarg wygra. Żaden naukowiec, którego znam nie wpadłby na genialny pomysł babrania się w procedury PZP, gdyby miał możliwość kupna z wolnej ręki. Tragedią jest to, że wiedząc jaki konkretnie sprzęt potrzebuje do prowadzenia badań nie mogę go kupić, a nikt nie potrafi mi tego dobrze uargumentować. Bo czy jednym z celów PZP nie było czasem, żeby pieniądze publiczne były gospodarnie wykorzystane? I czy za gospodarne uważamy kupowanie starego, zapóźnionego technologicznie sprzętu, tylko dla tego, że firma, która miała go na magazynie zaoferowała najlepszą cenę? Miliony złoty są rok w rok marnowane na państwowych uczelniach tylko dla tego, że Prawo nie nadąża za technologią...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardziej przez samą ustawę niż przez administrację. Co do "otrzymywania profitów od firmy", należałoby wiedzieć jak wygląda praca przy obsłudze postępowań by wysnuwać takie twierdzenia. Zgadza się, że jest wiele "dóbr i usług", które muszą być kupowane przez przetarg zupełnie niepotrzebnie, albo też ich kupowanie w drodze przetargu mija się z celem, ale administracja może mieć na to bardzo mały wpływ, jeśli w ogóle. Takie są niestety przepisy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe spostrzeżenia. W pełni się z Tobą zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
  4. To raczej kwestia biurokracji, nie samych naukowców.

    OdpowiedzUsuń