środa, 10 czerwca 2015

Zamówienia publiczne: Polska musi się dostosować do dyrektyw unijnych

Do 16 kwietnia 2016 r. Polska musi dostosować ustawę o zamówieniach publicznych
Do kwietnia 2016 r. nowa ustawa






Polska ma czas do kwietnia 2016 r. na dostosowanie prawa do nowych unijnych dyrektyw w sprawie zamówień publicznych (2014/24/UE i 2014/25/UE). Ich głównym celem jest stworzenie prostszych i bardziej efektywnych procedur.

 Ledwie, w połowie ub. roku, weszła w życie kolejna nowelizacja prawa zamówień publicznych a już trwają konsultacje projektu nowej ustawy. Nic zresztą dziwnego, już niespełna rok pozostał do terminu transpozycji nowych unijnych dyrektyw dotyczących zamówień publicznych w UE (2014/24/UE i 2014/25/UE). Projekt nowej ustawy regulującej ten obszar jest konsultowany przez Urząd Zamówień Publicznych.

Jerzy Szmit, przedstawiciel Komisji Gospodarki Sejmu RP, twierdzi, że obecnie funkcjonująca ustawa powinna zostać zmieniona nie tylko ze względu na obowiązek wynikający z członkostwa w UE, ale także dlatego, że nie wychodzi ona naprzeciw obecnym warunkom rynkowym. Jego zdaniem powinno się to stać w nowej kadencji Sejmu, pod – jak zakłada – rządami innej koalicji.
Jego zdaniem nowa ustawa będzie miała duże znaczenie dla MŚP, ochrony środowiska czy wydatków społecznych, jednak nie zostanie ona przyjęta w tej kadencji.
Ubiegłoroczna zmiana w ustawie miała na celu doprowadzenie do sytuacji, w której cena nie będzie podstawowym czynnikiem decydującym o wyborze wykonawcy. Nadal jednak nie brak opinii, że urzędnicy ciągle kierują się kryterium ceny. Bo to najłatwiej i najbezpieczniej.
– Jeśli mamy do czynienia z dobrze opisanym przedmiotem zamówienia, to niepotrzebne są nam inne kryteria niż cena – twierdzi tymczasem dr Jędrzej Bujny z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Uważa, że wcale nie trzeba na siłę forsować kryteriów pozacenowych. – Pamiętajmy, że uzasadnienie wyboru przy pozacenowych kryteriach wcale łatwe nie jest i będzie budzić jeszcze więcej pytań i wątpliwości. Cena musi być jednym z podstawowych warunków oceny wyboru wykonawcy.
Zdaniem naukowca wiele samorządów po prostu idzie na łatwiznę i nie przygotowuje odpowiednio przetargów. – A są instrumenty do tego, żeby już na etapie wstępnym dobrze opisać przedmiot zamówienia i wyeliminować nieuczciwe firmy – podkreśla Bujny.

Jak mówi, wymaga to kompetencji i wkładu pracy. – Gdy nie ma się pomysłu, jak zamówienie przygotować i stosuje się jakieś powielone wielokrotnie wzorce, to rzeczywiście wynik może być fatalny. Jeśli dobrze sformułujemy warunki, to podmiot nierzetelny się nie prześlizgnie do udziału w przetargu – przekonuje.

Takie podejście potwierdza wójt gminy Terespol Krzysztof Iwaniuk. – Trochę tak jest, że moi urzędnicy najchętniej robiliby przetarg na zakup każdego długopisu, bo to najbezpieczniej – mówi. – Świadczy to o tym, że w małych gminach prawo zamówień publicznych, jeszcze tak niestabilne jak w Polsce, robi więcej kłopotów niż jest z niego korzyści. Samorządy powinny mieć pod tym względem więcej swobody.

1 komentarz:

  1. Faktycznie, dobrze opisany przedmiot zamówienia to 90% postępowania. Z drugiej zaś strony, są przepisy, które nie pozwalają bądź utrudniają sprecyzowanie ww opisu. Dajmy na to zamawiającego, który dysponuje flotą samochodów jednej konkretnej marki. Ile musi się nagimnastykować by nie zamówić części zamiennych typowych dla Citroena, których faktycznie potrzebuje.

    OdpowiedzUsuń