środa, 4 maja 2016

Pięćdziesiąt twarzy zamówień publicznych

Czy polskie przepisy o przetargach rzeczywiście są tak niedoskonałe jak się o nich mówi? Owszem. Ale też próżno szukać w Europie systemu, który nie miałby wad.
Jeśli inwestycja się ślimaczy, to co jest winne? Albo gdy trzeba zerwać kontrakt z wykonawcą, który nie radzi sobie z jego wykonaniem lub dostarczony towar okazał się wybrakowany? Oczywiście, źródłem problemów są przepisy o zamówieniach publicznych. Taką opinię od lat słychać z ust i polityków, i urzędników. Taka też opinia powoduje, że ustawa – Prawo zamówień publicznych(t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 2164) jest jednym z najczęściej nowelizowanych aktów prawnych. Od jej uchwalenia w 2004 r. zmieniano ją już 49 razy. W Sejmie trwają właśnie prace nad kolejną, pięćdziesiątą nowelizacją, ale tym razem ich głównym powodem są nowe dyrektywy unijne.

Tak jak w UE

Czy rzeczywiście nasze przepisy są tak złe? Zapytaliśmy o to czwórkę ekspertów znających regulacje polskie, zagraniczne i unijne. Żaden nie przytaknął obiegowym opiniom.

– Moim zdaniem w przepisach każdego z państw UE można znaleźć plusy i minusy, dlatego nie jestem w stanie wskazać kraju, który postawiłabym polskiemu ustawodawcy za wzór. Są takie, w których regulacje wydają się sprawiać większe problemy niż w Polsce – ocenia dr Aleksandra Sołtysińska z Katedry Prawa Europejskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

– Z Włoch pochodzi najwięcej pytań do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczących dyrektyw zamówieniowych. Niemcy są oskarżani przez Komisję Europejską o brak skutecznych środków ochrony prawnej i niestosowanie nawet zasad traktatowych poniżej progów unijnych – podaje przykłady.

Tymczasem właśnie Niemcy i tamtejsze przepisy są często stawiane za wzór Polsce, zwłaszcza jeśli chodzi o zasady kontraktowania robót budowlanych. Czy słusznie?
– Niemieckie przepisy są w zasadzie kalką przepisów unijnych, dlatego trudno uznać je za lepsze od polskich. Zwłaszcza że w dużej mierze to Niemcy właśnie narzucili niektóre regulacje w nowej dyrektywie – zauważa Grzegorz Wicik, radca prawny prowadzący indywidualną kancelarię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz